piątek, 9 września 2011

Synesis - maska miętowa z ziemią leczniczą.

Jednym z produktów które otrzymałam do testów jest maska miętowa firmy Synesis.

Jest to maska która zawiera 10 składników aktywnych m.in. olejek miętowy, zieloną ziemię leczniczą (Grüne Heilerde), olej winogronowy, aloes, korę białej wierzby, olejek z jojoby, mech islandzki, witaminę E oraz babkę lancetowatą i olejek z pestek brzoskwini. Ma za zadanie odżywić, łagodzić, koić i liftingować. Dużo prawda?
Za 50 ml zapłacimy 74 zł w sklepie internetowym Synesis.
Maska jest zamknięta w dość ciężkim słoiczku ale można bez problemu zużyć ją do końca. Ma konsystencje bardzo kremową i nie zasycha całkowicie na twarzy.




INCI : aqua, loess, aloe barbadensis, vitis vinifera seed oil, simmondsia chinensis oil, glycerin, polyglyceryl-3 stearate, alcohol, plantago lanceolata extract, salix alba bark extract, cetraria islandica extract, sodium stearoyl lactylate, stearic acid, lactic acid, tocopherol, prunus armeniaca kernel oil, parfum (limonene, linalool),mentha piperita oil        

Plusy:
+bardzo przyjemny i orzeźwiający zapach. Czuć mięte na twarzy :)
+nie powoduje ściągnięcia skóry
+po regularnym stosowaniu maski skóra jest nawilżona, gładka i wyraźnie odżywiona
+łągodna dla skóry, nie zauważyłam niepokojących czerwoności ani podrażnień
+nie powoduje (u mnie) wysypu pryszczy :)
+wydajna
+produkty Synesis nie są testowane na zwierzętach, nie zawierają konserwantów i syntetycznych dodatków.

Minusy:
-cena, za wysoka.
-nie zauważyłam mniejszej ilości wydzielanego sebum jak u innych testujących ten produkt - można rzecz że wręcz przeciwnie

Moja ocena to 9/10. Maseczka jest bardzo przyjemna, szczególnie na upalne dni. Orzeźwia i chłodzi. Bardzo lubię tego typu kosmetyki i szukałam właśnie takiej maski miętowej. Dodatkowo na + że kosmetyki firmy Synesis jak również i ta maska są produkowane z naturalnych składników. Zainteresowałam się kosmetykami tej firmy i na pewno jeszcze nie jeden raz zagoszczą na blogu.

czwartek, 8 września 2011

Maseczka oczyszczająca Ziaja

Dzisiaj recenzja mojego nowego odkrycia czyli maseczki oczyszczającej firmy Ziaja. Od jakiegoś czasu zmagam się nie z pryszczami, a dziwnymi podskórnymi krosteczkami i szorstką skórą.
Postanowiłam wypróbować tą maskę:

Za 7 ml płacimy ok.1,50 (w Rossmanie).
Co obiecuje producent?
zmniejsza widoczność rozszerzonych porów
glinka szara oczyszczająca - zawiera siarkę, magnez, wapń oraz mangan, jest źródłem mikroelementów: głównie krzemu (około 45%), glinu (około 30%) i żelaza (około 2,5%).
normalizuje pracę gruczołów łojowych
kompleks proteinowo-cynkowy - łączy właściwości antybakteryjne cynku i łagodzące protein. Zapobiega powstawaniu podrażnień, wywołanych nadmiernym gromadzeniem się sebum na powierzchni skóry. Reguluje proces keratynizacji naskórka oraz chroni przed nadmierną utratą wody.
skutecznie łagodzi podrażnienia skóry
prowitamina B5 - aktywnie nawilża oraz skutecznie regeneruje podrażniony naskórek.
alantoina - pochodna mocznika o doskonałych właściwościach kojących i osłaniających naskórek. Skutecznie łagodzi podrażnienia oraz zmniejsza skłonność do ich powstawania.

Według mnie:
Zacznę od szczegółów czyli od opakowania. Saszetka umożliwiająca użycie dwukrotne maseczki pozwala na przetestowanie produktu. Możemy same stwierdzić czy nam pasuje czy nie za grosze. Z tego co wiem maseczka nie występuje w większych opakowaniach co może trochę zniechęcać jak chce się ją regularnie stosować. Nie jest to jednak duży wydatek, ponieważ za ok 30 ml (czyli tyle ile tubka maseczki) zapłacimy nieco ponad 6 zł.
Konsystencja maseczki jest kremowa w szarym kolorze.
Co o właściwościach? Maseczkę trzymamy ok.15 min podczas których nie wysycha ani nie tworzy się maska. Po zmyciu otrzymujemy bardzo gładką skórę, nawilżoną, maseczka nie powoduje uczucia zciągnięcia. Byłam bardzo mile zaskoczona z tego powodu. Jeszcze milej byłam zaskoczona następnego dnia kiedy efekt ten utrzymał się. Moja zmora czyli krosteczki widocznie się zmniejszyły, a puder przestał wchodzić w pory. Skóra była jak po użyciu silikonowej bazy pod make up.
Od tamtej pory używam tej maseczki regularnie i moja skóra bardzo poprawiła się. Myślę że wszystkie trzy obietnice producenta zostały spełnione.
Moja ocena to 9,5/10 jest to w tej chwili jedna z dwóch (o tej drugiej wieczorem) najlepszych maseczek do twarzy. + za cenę i dostępność oraz wielki + za właściwości i spełnione obietnice producenta.

A Wy? używałyście innych maseczek z tej serii? Jest ich aż 6 rodzajów. :)

czwartek, 1 września 2011

Błyszczyki do ust Hean

Wreszcie udało mi się załatwić swoje sprawy i mam teraz więcej czasu na bloga. Bacznie obserwowałam wasze propozycję na notki i na pewno wezmę to pod uwagę. I pamiętajcie że tylko do dziś możecie zgłaszać się do rozdania.



Dzięki uprzejmości firmy Hean dostałam do testów dwa błyszczyki z serii Colour Obsession. Otrzymałam numerki 41 i 45



nr 41 delicate mousse




nr 45 berry angel  









Błyszczyk ma 11 ml, kosztuje 9 zł i można go kupić w sklepie online sklepu Hean  lub możecie sprawdzić TU gdzie go kupić w swoim mieście.
Co obiecuje producent?

Wyrafinowany kolor i sexy blask. Ekspresowy efekt 3D.

Trwały błyszczyk wygładza i nawilża usta oraz uwydatnia ich kształt i kontur. Formuła Long Wear.

Formuła wzbogacona o Kiosmetinę która:
- intensywnie nawilża i pielęgnuje usta,
- zwiększa objętość ust - widoczny efekt 3D
- wygładza i uelastycznia naskórek ust
- działa przeciwzmarszczkowo, zapobiega starzeniu się naskórka ust

Woski Carnauba, pszczeli i olejek makadamia - pielęgnują i chronią naskórek ust.

Gama 8 kolorów.

Oto co uważam ja - niestety błyszczyk ani mi ani mojej mamie nie przypadł do gustu. Jedyny plus to dość ładne kolory w palecie oraz długi patyczek dzieki czemu możemy zużyć błyszczyk do końca.
To co mi się nie spodobało to aplikatorek który nie nakłada wystarczająco dużo produktu co w rezultacie każe nam machnąć kilka razy aby nałożyć błyszczyk. Niestety nie trzyma się on zbyt długo na ustach ale też nie jest klejący dzięki czemu włosy nie przyklejają się do twarzy. Nie zauważyłam żadnych pielęgnujących ani zwiększających objętość właściwości jakie gwarantuje nam obecność Kiosmetiny (cokolwiek to jest? ktoś wie?), mimo że używałam błyszczyk dość długo.

Niestety to tylko przeciętny błyszczyk któremu mogę dać jedynie 3/10.


Jak Wam się podobają ? Używałyście ich? :)


czwartek, 21 lipca 2011

Vipera - pękający lakier do paznokci :)

Ostatnio jak widzicie brak weny mnie dopadł, mam mnóstwo do zrecenzowania i mnóstwo rzeczy testuje ale napisać parę słów to dla mnie w tej chwili zbyt duży wysiłek :D

Dziś recenzja pękacza, który dostałam od Vipery. W tej chwili lakiery tego typu są bardzo popularne i każda firma czy to tańsza czy droższa wprowadza do swojej oferty właśnie cracki. Ale to bardzo dobrze, ponieważ kiedy ja się tym zaczęłam interesować cracki miały tylko w ofercie IsaDora (która kosztowała ok.30 zł) oraz BarryM. Efekt IsaDory możecie zobaczyć TU i TU.

A teraz przedstawiam Wam pękacz Vipery pt. "Salamandra". Lakier kosztuje ok. 12 zł i jest dostępny w 9 kolorach i ma pojemność 9 ml. Kupicie je na wyspach Vipery oraz w sklepie online.
Lakier bardzo fajnie pęka (przynajmniej moim zdaniem - może wy lubicie inne pęknięcia?:D), schnie mega szybko i bardzo długo się utrzymuje na paznokciu. Zauważyłam również że nie schnie w buteleczce tak szybko jak IsaDora (która już przy drugim użyciu była po części wyschnięta). Jedynym minusem jest aplikacja - Salamandra ma bardzo wąski pędzelek w związku z czym lakier zaczyna pękać zanim pokryje całą płytkę paznokcia. Jest to niewątpliwie wkurzające, ale wybaczamy mały minusik bowiem CENA prawie trzykrotnie mniejsza niż IsaDora wynagradza ten mankament. Dodatkowo lubię pękacze bo maskują niedoskonałości położonej na paznokciu bazy.
Oto i efekt: (nie wiedziałam z czym zestawić kolor pomarańczowy i postawiłam na odważne i modne tego lata kolory czyli turkusowo-pomarańczowy i różowo-pomarańczowy):





Czy kupię ponownie? TAK - jestem bardzo zadowolona z tego produktu i nie omieszkam dokupić innych kolorów :) 
Moja ocena to 9,5/10 - najlepszy z do tej pory testowanych przeze mnie. Wadą jest ten pędzelek, ale można sobie go wypracować i obrać swój sposób :) 
Która wersja kolorystyczna podoba Wam się bardziej ? Mnie ta różowa ;) 

*dziękuję firmie Vipera za możliwość przetestowania produktów, a Was mogę zapewnić że fakt ten nie miał wpływu na moją recenzję.



 

poniedziałek, 18 lipca 2011

Vipera - funkcyjny błyszczyk do ust 69

 Zgodnie z waszą prośbą rozpoczynam od błyszczyka, który dostałam od firmy Vipera. Błyszczyk już mogliście oglądać we wcześniejszej notce. Błyszczyk mam w odcieniu Glitter - czyli odcieniu z rozświetlającymi drobinkami. Co ciekawe każdy kolor z tych błyszczyków pełni inną funkcje np. nr 67-68 Gross zapewnia powiększenie ust. Więcej o tych błyszczykach możecie poczytać tutaj.



Moja opinię rozpocznę od bardzo smakowitego zapachu błyszczyka mianowicie - bananki. Jest to odrobinę chemiczny zapach ale w dalszym ciągu kuszący :)
Błyszczyk ma gęstą konsystencję i niestety klei się, co jest jego minusem, ponieważ nie lubię gdy włosy przyklejają mi się do ust. Jego trwałość nie jest zadowalająca - ulotnił się już po ok. godzinie.

Kolor jest transparentny - delikatnie podbija naturalny kolor ust. Lubie takie błyszczyki, podobają mi się o wiele bardziej niż takie które nadają ustom kolor :) Obiecanych drobinek niestety (a może stety?) nie posiada zbyt wiele, prawdę mówiąc drobinki nie są w ogóle zauważalne. Jako że aplikacje trzeba powtarzać bardzo często błyszczyk nie będzie wydajny.
Produkt ma bardzo ładne opakowanie o pojemności 4 ml , firma Vipera nie testuje produktów na zwierzętach, cena podejrzewam (niestety nie udało mi się jej znaleźć, ktoś wie?) oscyluje poniżej 10 zł więc też na +.

Podsumowując mogę z czystym sumieniem dać temu błyszczykowi 6/10. Nie ma dużych ohów i ahów, ot zwykły codzienny błyszczyk, którym mogę pomalować się bez lusterka.
Czy kupie go ponownie? Nie wiem, podejrzewam że jeśli trafię gdzieś na wyspę Vipery to wypróbuje również inne kolory i inne funkcje :)



*dziękuję firmie Vipera za możliwość przetestowania produktów, a Was mogę zapewnić że fakt ten nie miał wpływu na moją recenzję.

niedziela, 17 lipca 2011

Hean - współpraca


Kolejna paczuszka do testowania dotarła do mnie :) tym razem dostałam ją od firmy Hean.
Oto co dostałam do testów:




Już rozpoczęłam pierwsze testy i niedługo zamieszczę recenzję :) Pewnie jak zwykle zacznę od lakierów :) Mają super kolory :) 

piątek, 15 lipca 2011

Perfecta Spa - pielęgnacja stóp

Dziś opowiem Wam o wulkanicznym peelingu do stóp i zmiękczającej masce - serum firmy Dax Cosmetics. Preparaty te są zamknięte w jednorazowej saszetce, a koszt to  ok.3 zł 





Najpierw używamy peelingu. Jest on drobnoziarnisty, ale bardzo mocny. Wykonujemy masaż ok. 5 min. Efektem peelingu jest bardzo dobre wygładzenie. Zrogowaciały naskórek znika. Nie zauważyłam żeby jakoś szczególnie rozgrzewał stopy, ale o tej porze roku to może nawet i lepiej :) Te 6 ml wystarczyło by na 1,5 raza, oszczędnie na dwa. 

Serum - maska - to kremowa substancja (zapewne z dużą ilością silikonów, ponieważ ręcę są w dotyku podobne do tych po użyciu silikonowej bazy pod makijaż), która prawie w ogóle się nie wchłania (a może mam tylko takie wrażenie). Trzymamy maskę 15 min, a potem drugie 15 wcieramy a i tak nie dostaniemy efektu "matowych stóp" dlatego polecam używać na noc :) W przeciwieństwie do peelingu 6 ml maski nie wystarcza na pokrycie stóp grubą warstwą kremu tak jak jest to w instrukcji. 

Mimo tych niedogodności produkt ten stał się moim KWC w dziedzinie pielęgnacji stóp. W ciągu 30-40 min otrzymujemy efekt, który przebił moją ostatnią wizytę u kosmetyczki. Stopy są gładkie, zmiękczone, miłe w dotyku. Opakowanie jest idealne na wyjazd (chociaż nie wiem czy w biwakowych warunkach będziemy w stanie to zrobić, w hotelowych - na pewno), z czystym sumieniem mogę dać 10/10, chociaż przy dłuższym stosowaniu niestety odstrasza cena czyli 3 zł za jedno użycie.

A wy macie jakieś absolutne must-have, które oczywiście muszę mieć ?? :)

czwartek, 14 lipca 2011

Essence - 50's girls Reloaded - Back to the 50's


Lakieromanii ciąg dalszy :) Dzięki Mortish (:*) mogę mieć rzeczy z tej limitki. Akurat jedyne co mnie zainteresowało to lakiery, których nigdy nie za wiele. Aż trudno uwierzyć że nie miałam jeszcze w swojej kolekcji żadnej czerwieni. Na co dzień nie chodzę w takich kolorach - wole albo delikatesy albo jaskrawe mocne kolory :) Ale inspirując się stylem marynarskim postanowiłam go mieć.

Co do trwałości się nie wypowiem, ponieważ mam go od dzisiaj (obiecuje edytować post po weekendzie), ale nawet jeśli trwałość zawiedzie to lakier ten jest godny uwagi, ponieważ:
-łatwo się nim maluje, ma wygodny pędzelek
-szybko schnie,
-ma nasycony kolor już przy pierwszej warstwie (na zdjęciu akurat mam dwie)
-jest tani (ok 2 euro)
Oczywiście podstawową wadą jest to że jest dostępny w Niemczech, w polskich naturach ta limitowanka nie będzie dostępna (cała nadzieja w Douglasach).
Z góry przepraszam za suche skórki, znacie coś dobrego na to?





Obiecuje iż w następnych postach pojawi się więcej pielęgnacji coby nie być monotematyczną :)
Obserwujcie również bloga - już niedługo pojawi się konkurs :)

środa, 13 lipca 2011

China Glaze - Sea Spray - swatch



Dzisiaj pokazuje Wam bardzo letni lakier do paznokci czyli China Glaze - Sea Spray z serii Anchros Away.
O właściwościach nie będę się rozpisywać - lubię wszystkie 'chinki', mają wszystko to czego oczekuje od lakieru; szybkie wysychanie, odpowiednia trwałość, nasycony kolor i odpowiednia cenę.

Zdjęcia przedstawiają pazurki 2 dniowe, z dwoma warstwami.


 




*przepraszam za lakoniczny wpis, ale jestem po wizycie u dentysty.

wtorek, 12 lipca 2011

Aubrey Organics - tonik do twarzy

Tonik firmy Aubrey Organic stał się ostatnimi czasy moim ulubionym.
Oto co mówi o nim producent:
"Tonik z rokitnika i ogórka z witaminą C - skóra mieszana z tendencją do przesuszania się
Łagodny, odświeżający tonik, oczyszcza z zanieczyszczeń oraz delikatnie nawilża skórę. Wzmacnia absorpcję kremu nawilżającego. 
Posiada:   
Organiczny olejek z rokitnika i Witamina C (Ester-C) - silny antyoksydant i składnik odżywczy wygładza i chroni skórę.
Olejek oraz Ekstrakt z ogórka - tonizuje, nawilża oraz działa ściągająco.
Wierzbownica kanadyjska - uspakaja i przywraca równowagę skórze." 
Skład (INCI): Arnica Montana Extract, Fucus vesiculosus Extract, Melissa Officinalis Extract, Malva Sylvestris Leaf Extract, Arctium lappa Root Extract, Citrus grandis (Grapefruit)  Seed Extract, Clematis Vitalba Leaf Extract, Echinacea Purpurea Extract, Cucumis sativus extract, Cucumis sativus Oil, Aqua, Sambucus nigra Flower Extract, Calcium Ascorbate (Ester-C), Anthemis nobilis Flower Extract, Foeniculum vulgare Fruit extract, Humulus Lupulus Extract, Equisetum Arvanse Extract, Hedera Helix Stem Extract, Citrus Medica Limonum Peel Extract, Tilia Cordata Flower Extract, Spiraea ulmaria Flower Extract, Viscum Album Extract, Alcohol denat., Aloe Barbadensis*, Calendula officinalis Flower Extract, Tussilago farfara Leaf Extract, Chamomilla recutita Flower Extract, Lavandula Angustofolia Flowers Extract*, Citrus Medica Limonum Peel Oil*, Urtica dioica (Nettle) Leaf Extract, Mentha piperita Leaf Extract, Parietaria officinalis extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Hippoprae Rhamnoides Oil, Saponaria Officinalis Leaf Extract, Hypericum perforatum Flower Extract, Glycering, Retinyl acetate, Ascorbic acid, Tocopherol, Nasturtium Officinale Flower Extract, Hamamelis virginiana Extract, Achillea millefolium Extract
* z kontrolowanych upraw biologicznych;     
* Ester-C Ž jest zarejestrowanym znakiem towarowym firmy Inter-Cal.
 
Cena toniku to 44,90 za 237 ml i można kupić go TUTAJ.



Dlaczego stał się moim ulubionym? Już wyjaśniam. Moim demakijażowym HITEM jest Bioderma Sensibio i używam go od bardzo dawna - demakijaż był prosty - micel krem i spać :) Ale kiedy zaczęłam używać tego toniku zauważyłam że popełniałam błąd.
Wybrałam wersję z witaminą C (chociaż wiem że jest niestabilna i łatwo się utlenia) oraz ogórkiem. Jest to tonik przeznaczony do skóry mieszanej z tendencją do przesuszania - moja cera jest raczej mieszana z tendencją do przetłuszczania, ale wybrałam właśnie ten :) 

PLUSY: 
+ cera jest gładka
+ cera jest wygładzona i odświeżona
+ krem faktycznie lepiej się wchłania, uwierzyłam w obietnice zwiększonej absorpcji :D
+ nie uczula mnie i nie podrażnia, moje naczynka są wyraźnie złagodzone
+ nie zapycha mnie i nie wysusza,
+ jest wydajny - wystarczy na około 2 miesięcy. 

MINUSY
- zapach - ziołowo-ogórkowy. Szczególnie - ziołowo wywołuje u mnie mdłości, ale po 2 tygodniach stosowania przyzwyczaiłam się. 
- cena - ja kupiłam na wyprzedaży za kilkanaście złotych, ale ok.50 zł za tonik to bardzo dużo. 
- słabe opakowanie, tonik wylewa się spod nakrętki jak nie stoi w pozycji pionowej ;) w związku z czym nie nadaje się na podróże

Tonik oceniam na 9,5/10 - chciałam dać 10 ale ze względu na cenę nie mogę. Jest rewelacyjny w działaniu i chyba kupię go ponownie. Naprawdę warto zainteresować się tą firmą, mimo ceny :)


A Wy? Macie jakieś doświadczenia z tą firmą? Podzielcie się swoim ulubionym tonikiem...
:)

Vipera - współpraca

Miło mi Was poinformować że mój blog rozpoczął współpracę z firmą Vipera. Oto co dostałam do testów:

 

Lakier Salamandra - Pękajacy lakier do paznokci w kolorze nr 6 


Szminka do ust w kolorze 27 


Konturówka do oczu w kolorze 252


Funkcyjny błyszczyk do ust kolor 69 - glitter 


Mogę Was zapewnić, iż fakt współpracy nie będzie miał wpływu na moją recenzję. 

No i od czego tu zacząć? Jak myślicie?

poniedziałek, 11 lipca 2011

OPI - So many Clowns...So little time

Dziś delikatny Opik, nadający się chyba dla wszystkich :) do pracy, na uczelnie.

OPI stały się moimi ulubionymi lakierami - mają bardzo poręczny pędzelek, łatwo nakładają się, szybko schną i długo utrzymują się na paznokciu. Ten kolorek lubię szczególnie - szybki sposób na piękne paznokcie i myślę że jako jedne z niewielu ten zużyje do końca :)
Na zdjęciu 3 warstwy, przy mniejszej ilości niestety smuży. 

Jedyny minus to cena - ok. 30 zł (kupiłam go na victoriasbeauty.com, dokładniej TUTAJ) za lakier (pojemność 15 ml) to zdecydowanie zbyt dużo.
Moja ocena to 9/10 - polecam, jeśli tylko cena nie jest dla was przeszkodą.

Enjoy! :)


piątek, 8 lipca 2011

Pędzle do pudru - Everyday Minerals

Czyli post z cyklu, dlaczego warto inwestować w dobre pędzle ?
Na początek pokaże Wam moje dwuletnie pędzle EDM:


Mam Flat Topa i Long Handled Kabuki.
Kupiłam je wraz z pierwszymi minerałami i pokochałam wieczną miłością. Od dwóch lat są niezmienne i nie wypadł z nich ani jeden włosek. Z tego co słyszałam zdarzały się dziewczynom odpadnięcia rączki czy inne przykre sprawy, ale są to tylko wyjątki potwierdzające regułę.
Pędzle kosztują ok 35 zł, kiedyś kosztowały mniej, bo kiedyś można było zamawiać bezpośrednio ze strony producenta, a nie polskiego dystrybutora. Ale mimo to inwestycja zwraca się w ciągu tygodnia w postaci uśmiechu na naszej twarzy, podczas wykonywania makijażu :D



Włosie jest mięciutkie i zbite. Nic mnie podrażnia, nic nie szczypie i nic nie drapie. Bardzo łatwo się nimi maluje (ja bardziej lubie flat topa). Makijaż mineralny zajmuje mi nie więcej niż 10 min, mimo że kiedyś użycie pędzli wydawało mi się niewykonalne z moimi zdolnościami manualnymi :)
Flat top daje o wiele większe krycie niż kabuki, dlatego jest przeze mnie używany dużo częściej.
Oba pędzle zasługują na KWC i ocenę 10/10. Jest to absolutny must have każdej kobiety :)

czwartek, 7 lipca 2011

Alterra - peeling do ciała

Odkąd w Rossmanach pojawiły się kosmetyki Alterra w wielu miejscach w sieci rozgorzała dyskusja i marka zyskała tyle samo zwolenników co przeciwników. Ja zdecydowałam się na zakup trzech produktów m.in tego peelingu do ciała.

Po powąchaniu go w sklepie od razu pobiegłam do kasy - zapach na pierwszy rzut "nosa" :D ma obłędny Na plus oczywiście jest to że ma certyfikat BDIH. Niestety dalej nie została wyjaśniona kwestia testowania na zwierzętach, ponieważ Alterra stanowczo mówi że NIE są testowane, natomiast firma działa pod logiem rossmana który testuje. Osobiście staram się zwracać uwagę na to czy kosmetyki są cruelty free, chociaż nie przestrzegam tego aż tak rygorystycznie jak zapewne niektóre z Was.

Producent obiecuje:



Peeling wygląda tak:




Jak widać ma zauważalne drobinki (są to chyba pestki żurawiny), w każdym razie drobinki te nie rozpuszczają się w wodzie. Preparat ten dobrze się pieni, niestety jego główna właściwość czyli ścieranie jest na minimalnym poziomie. Będzie dobry dla osób o skórze wrażliwej - ja jednak wole bardziej ostre peelingi i tu niestety Alterra zawodzi. Dodatkowym minusem jest butla która łatwo się otwiera i niedokładnie się zamyka w związku z czym troche peelingu wylewa się podczas użytkowania.
Centa to ok 7 zł za pojemność 250 ml.

Ostateczna moja ocena to 6/10. Plus za skład, certyfikat i fajną pianę. Można by rzec że jest to żel do mycia z dodatkiem peelingu. Minus to słabe ścieranie i słabo wykonana butelka.
Czy kupie jeszcze? Raczej nie, od peelingu oczekuje lepszego peelingowania ;)


Oczywiście nie skreślam marki, mam jeszcze krem i maskę do włosów, które są skuteczne w działaniu, ale o tym innym razem...

środa, 6 lipca 2011

Synesis - współpraca



Miło mi poinformować Was że rozpoczęłam współpracę z firmą Synesis. Kto jeszcze nie zna to o firmie może poczytać TUTAJ. Firma ma również swój własny butik w Warszawie przy ul. Wiktorskiej 65.

Paczuszka przyszła do mnie już następnego dnia po wymianie maili z Panią Marią. I moim oczom ukazała się prześlicznie zapakowana paczuszka z dwoma kosmetykami oraz dwoma próbkami. Od razu widać, że firma dba o swoich klientów. Dotąd nie używałam żadnego kosmetyku tej firmy, znałam ją tylko z innych blogów.


 Prawda, że ładnie zapakowane ?

Do testów otrzymałam:

Maskę miętową z ziemią leczniczą


 Glinkę marokańską


 Dwie próbki


Już niedługo moje recenzje tych produktów - zapraszam do śledzenia bloga :)